POŁOŻENIE GEOGRAFICZNE I ODKRYCIE
Niedawne odkrycie San Escobaru wzbudziło sporo emocji, dlatego postanowiłem poznać ten ciekawy kraj i go opisać. Jak to możliwe, że wcześniej nikt o takim państwie nie słyszał? Z całą pewnością winne temu jest rozpowszechnienie kłamliwej teorii o kulistości Ziemi i zatracenie intuicyjnie oczywistego doświadczenia jej płaskości. Tak – nie bójmy się pogardliwych drwin naszych wrogów – Ziemia jest płaskim dyskiem.
Niedowiarek zapyta: „Dlaczego zatem, jak się wejdzie na ostatnie piętro Pałacu Kultury i Nauki, nie widać stamtąd San Escobaru?”. Wyjaśnienie jest banalne. Kraj ten leży dokładnie po drugiej stronie dysku, zaraz pod Polską.
Ktoś naprawdę złośliwy będzie dopytywał: „Dlaczego nie ma San Escobaru na żadnych mapach?”. Należy wtedy cierpliwie tłumaczyć, że jak wiadomo Dysk Ziemski opiera się na siedmiu krokodylach. Pan Bóg nieszczęśliwie umieścił krainę, w centrum której znajduje się San Escobar, pod ogonem jednego z nich. Kartografowie nie mogą przecież rysować w tym samym miejscu obu rzeczy.
Nieobecność San Escobaru na mapach doprowadziła do jego zapomnienia. Nazwa krainy znajdującej się pod ogonem przetrwała jednak w mowie potocznej. Jakże często słyszeliśmy, że coś się znajduje na Zadupiu, a nikt dokładnie nie wiedział, gdzie to jest.
Na szczęście nasz najznakomitszy polski geograf Witold Waszczykowski ponownie je dla nas odkrył. Aż włos się jeży na myśl, jakim potworom musiał zajrzeć w paszczę oraz przez co się przedzierać, aby wyskoczyć z taką rewelacją. W pełni zasłużył sobie tym na międzynarodowy rozgłos.
Niestety, wrogowie Polski, okazując typowa dla siebie pogardę, szydzą z naszego ministra lansując absurdalną teorię kulistości Ziemi. Samo istnienie San Escobaru jest już wystarczającym dowodem na jej fałsz. Nie po to wstawaliśmy z kolan, aby dać się teraz zaszczuć. Tu chodzi o reputację naszego Rządu, dlatego będziemy się trzymać naszej wersji ze wszystkimi tego konsekwencjami. Głoszących inaczej, miejmy odwagę nazwać zdrajcami i stanowczo zwalczać.
HISTORIA I POLSKIE POWIĄZANIA
Trudno badać historię San Escobaru, ponieważ podlega ona ciągłemu rozwojowi. Zmiany następują tak szybko, że podręczniki i publikacje historyczne posiadają datę przydatności do spożycia, po przekroczeniu której można spotkać się z surowymi karami za rozprowadzanie i czytanie. Sam muszę spieszyć się z publikacją, aby nie wygasła akredytacja udzielona mi przez escobarski odpowiednik Instytutu Pamięci Narodowej nazywający się KLAMIE (Kontra-Logico Amnesia Morales Istitutio Escobares).
Wertując pachnące jeszcze farbą drukarską książki historyczne dowiadujemy się zaskakujących faktów. San Escobar był w przeszłości kolonialną perłą w koronie Imperium Polskiego. Oba kraje prowadziły intensywną wymianę handlową i kulturalną. Warszawa dla prowincjonalnych Escobarów jest tym samym czym Paryż dla Algierczyków, Londyn dla mieszkańców Indii czy Mekka dla Muzułmanów; tj. światową stolicą kultury oraz niedoścignionym wzorem do naśladowania.
Escobarzy aspirują do miana rozwiniętego i cywilizowanego kraju, dlatego starają się naśladować Polaków we wszystkich możliwych aspektach życia, a polskie produkty uchodzą tu za luksusowe. Największym przysmakiem nie są ani trufle, ani owoce morza, tylko importowane z Polski ogórki kiszone. Osiągają one zawrotne ceny, a na bazarach można naciąć się na podróbki. Ogórki są towarem luksusowym, więc Escobarzy nie połykają ich błyskawicznie, jak to ma miejsce w Polsce, tylko nadgryzają końcówkę i z namaszczeniem ciumkają godzinami. Z czynnością tą obnoszą się publicznie, aby wzbudzić zazdrość u innych i podkreślić swój wysoki status ekonomiczny i społeczny.
Ze względu na wielowiekowy transfer kulturowy, jak sami widzimy, Esckobarzy bardzo są podobni mentalnie do nas – Polaków. Mieszkając dokładnie po drugiej stronie Dysku Ziemskiego są kimś w rodzaju naszego lustrzanego odbicia: niby my, ale nie my. Dysk Ziemski najwyraźniej jest zakrzywiony, bo niektóre cechy ulegają karykaturalnemu wyolbrzymieniu. W dzisiejszych czasach też trudno już jest odróżnić obiekt od jego odbicia oraz rozpoznać, co jest zniekształceniem, a co esencjonalną prawdą.
Zastanawia, dlaczego prawda o istnieniu tego kraju nie przetrwała w Polsce i mamy do czynienia z czymś w rodzaju zbiorowej amnezji. Najwidoczniej Polska wkraczając na ścieżkę nowoczesności wyparła ze zbiorowej świadomości swoje jeszcze niedawne powiązania z Zadupiem. Na szczęście, obecny Rząd odnowił kontakty z tym rejonem i systematycznie pracuje nad umocnieniem naszej tam obecności.
JĘZYK
Język sanescobarski może wydawać się podobny do hiszpańskiego, francuskiego czy włoskiego, ale z błędami ortograficznymi, gramatycznymi i wszelkimi innymi. Podstawową regułą gramatyczną jest brak zasad. Do tego dezorientację zwiększają wszechobecne zapożyczenia z języka polskiego.
Niemniej jednak zapewniam, że wszystkie używane przeze mnie nazwy oraz zwroty są całkowicie zgodne z obowiązkowymi dyrektywami Narodowyj Instytutos Estetikos Pięknawa Izyka Escobara Rodowitano Nie Importowanos Czystawos Zdanios. Nazwa Instytutu jest długa, więc na początku swojego istnienia posługiwano się akronimem. Po kilku tygodniach jednak kierownictwo zorientowano się, że może on sugerować zbyt daleko idące wpływy polszczyzny i jego użycie zostało zakazane, czemu pokornie się podporządkowuję. Mnie osobiście trochę szkoda, bo doskonale manifestowała się w nim zasymilowana polska kultura dyskusji.
POLITYKA
W San Escobar panuje demokracja fasadowa. Z pozoru istnieje trójpodział władzy i funkcjonują niezależne organy państwowe. W rzeczywistości wszystkie one kontrolowane są przez jednego człowieka nazywanego El Prezesso. Jest on liderem partii Prawda Solidarność i Godność – PSiK (Populismo Schizmo i K’arogancjobufonado). Realizuje ona program San Escobaros de Ruionos, którego głównym celem jest zwiększenie poparcia dla władzy. Pomimo iż wskaźniki makroekonomiczne idą w dół, udaje się realizować główny cel, dlatego cały program uznany jest za olbrzymi sukces i największe osiągnięcie Rządu.
Spora część mediów w San Escobarze kontroluje obcy i nieprzyjazny kapitał, dlatego często pojawiają się kłamliwe artykuły szkalujące El Prezesso. Na szczęście istnieje również niezależna prasa, która pisze do rzeczy i odnajduje się w sieci półprawd i insynuacji.
Kontrolę nad przychylnością mieszkańców dla rządzącej partii sprawuje baron narkotykowy Don Muchomores, który żyje z El Prezesso w symbiozie. Jego dealerzy twierdzą, że oferowane grzybki halucynogenne poprawiają widzenie we mgle, a pojawiające się doznania religijne pomagają przeniknąć umysłem wszelkie układy i spiski. Koneserzy nabywają zdolność do rozróżniania prawdziwych San Escobarów od obcych, w szczególności tych z domieszką krwi żydowskiej, niemieckiej, rosyjskiej czy masońskiej. W zamian za zasługi dla ojczyzny, El Prezesso pozwala Don Muchomores na zdzieranie haraczu z uzależnionych, a także kieruje do jego instytucji subwencje z sanescobarskiego budżetu.
OPOZYCJA
Po przejęciu kontroli nad najważniejszymi organami władzy, El Prezesso przestał przejmować się Konstytucją. Wywołał tym masowe oburzenie mieszkańców San Escobaru. Parlamentarna opozycja oraz dotychczasowe autorytety okazały się bezsilne wobec brutalnego politycznego pragmatyzmu PSiK. Dlatego obywatele San Escobaru zorganizowali się sami i wyszli na ulicę. Swój ruch nazwali PROSE (Pospolitos Ruszenios Obroncos de la San Escobaro).
Liderem ruchu został Nicniema Teus. Kiedyś funkcjonował jako Ma Teus, ale musiał zmienić imię ze względu na komornika. Komornik pukał do drzwi i pytał „Czy Teus Ma?”. Gdy słyszał odpowiedzieć „Tak. Teus Ma”, zabierał wszystko, co znalazł. Teraz słyszy „Nie. Teus Nicniema” i odchodzi z pustymi rękami.
Jak widać opozycja w San Escobar nie jest idealna. Daleko jej do standardów występujących w takich cywilizowanych krajach jak Polska, gdzie liderzy spełniają najwyższe normy moralne, a działacze nie patrzą na swój partykularny interes, tylko potrafią się zjednoczyć w chwili zagrożenia. W sanescobarskiej opozycji ciągle jeszcze występują te nieznane już polskim aktywistom zjawiska jak: małostkowość, pamiętliwość, zawiść, mowa nienawiści czy wszechobecna podejrzliwość.
Postawienie znaku etycznej równości pomiędzy PSiK i PROSE oraz twierdzenie, że oni wszyscy są siebie warci, byłoby jednak daleko idącą niesprawiedliwością. Opozycji zdarzają się niedoskonałości, natomiast istnieje w niej autentyczna chęć przestrzegania ogólnie przyjętych zasad i marzenie, aby San Escobar był krajem, w którym wszyscy Sanescobarzy czują się dobrze, włącznie z tymi popierającymi reżim. Natomiast El Prezesso najchętniej zepchnął by wszystkich przeciwników do jednego z Trójmorzy otaczających Zadupie.
W ramach usprawiedliwienia członków PROSE należy dodać, że nieznani sobie ludzie, o bardzo różnych poglądach oraz sposobach działania, zebrali się w bardzo krótkim czasie i musieli się zorganizować. Wewnętrzne tarcia były nie do uniknięcia. Wszystko to powoduje, że dzieją się tam niesamowicie fascynujące zjawiska, którym będziemy się jeszcze z ciekawością przyglądać.
Pozdrawiam
Wasz reporter z deszczowego San Escobaru
OGŁOSZENIE
San Escobar jest tak odległym krajem, że większości z nas nie wystarcza fantazji, aby go sobie wyobrazić. Gdyby ktoś z drogich czytelników posiadający talent plastyczny i chciał pomóc rodakom w zobaczeniu tej krainy na własne oczy, mógłby wykonać kilka ilustracji, które później chętnie tu zamieszczę. Marzy mi się wersja komiksowa, ale nie śmiem nikogo prosić o tak dużą ilość pracy.
Tekst opublikowany w Studiu Opinii 2017-06-20.