Komentatorzy tłumaczą przyczynę forsowania majowych wyborów albo większą szansą kandydata rządowego, albo zwykłym uporem prezesa. Mam obawę, że Jarosław Kaczyńskie miał ambitniejszy plan.
Wszyscy trzęsiemy się jeszcze ze złości na wspomnienie blitzkriegu przeprowadzonego przez PiS po wyborach parlamentarnych w 2015 roku. Funkcjonariusze tej partii przepychali przez Sejm ustawę za ustawą łamiąc Konstytucję, aby przejąć kolejne organy państwa. Taką ofensywę można wykonać tylko wyłącznie wtedy, kiedy kolejne wybory są oddalone w czasie, ponieważ później trzeba odbudować swój wizerunek. W trakcie kampanii wyborczej PiS musi schować Piotrowicza i Ziobrę do szafy, aby pokazywać swoje łagodne obliczę.
Po wyborach prezydenckich w 2020 roku będziemy mieli przerwę do 2022, kiedy czekają nas wybory samorządowe. Obawiam się, że w po wyborach prezydenckich musimy spodziewać się podobnego blitzkriegu jak na przełomie 2015 i 2016 roku. Będą mieli później sporo czasu, aby wygładzić swój wizerunek przed wyborami samorządowymi. Przewiduję pełnego przejęcia sądów, ograniczenia wolności niezależnych mediów, organizacji pozarządowych i przede wszystkim przejęcia samorządów, aby kontrola PiS mogła zejść niżej. To wybory samorządowe będą głównym celem blitzkriegu. Kaczyński ma już dosyć “panoszących” się prezydentów miast, którzy dają schronienie opozycyjnym inicjatywom.
Na szczęście pandemia pokrzyżowała Kaczyńskiemu plany. Odłożenie wyborów prezydenckich o rok zostawia PiS niewiele czasu na blitzkrieg przed kolejną kampanią wyborczą. Aby nie stracić tej szansy, Jarosław Kaczyński był gotów zaryzykować poparcie swoich wyborców forsując ewidentny wyborczy absurd. Uważam to za główny powód niecierpliwości prezesa.
Gdy ostrzegałem przed PiS w 2015 roku, uspokajano mnie mówiąc, że mamy przecież Konstytucję. Gdy protestowałem w 2016 ignorowano mnie mówiąc, że będą kolejne wybory, to sobie zmienimy PiS. Po ostatnich wybrykach Kaczyńskiego zastanawiam się, czy w ogóle będą jeszcze wybory, w których ktokolwiek spoza PiS będzie miał szanse wygrać? Na pewno nie będzie już równych i uczciwych wyborów.
W moich przewidywaniach blitzkriegu pocieszające jest to, że Kaczyński w ogóle ogranicza się takimi rzeczami jak wybory. Obecnie mógłby właściwie ogłosić się naczelnikiem państwa i rządzić dekretami. Nam nie pozostałoby nic innego jak tylko przyglądać się temu z rozdziawionymi ustami. Najprawdopodobniej jak PiS zacznie drugą fazę blitzkriegu, to my znowu będziemy zaskoczeni i emocje nie pozwolą skutecznie odpowiedzieć. Przyzwyczajajmy się, bo stopień zuchwałości PiS rośnie i jeszcze nie takie rzeczy przyjdzie nam znosić.
Zastanawia mnie jedynie czy partie opozycyjne posiadają jakikolwiek strategów? Gdzie oni są? Czy budują jakiekolwiek warunki do powstawania strategii? Ładne garnitury, a nawet posiadanie racji już dzisiaj nie wystarczą. Potrzebny jest spryt polityczny.
Przełożenie wyborów jest sukcesem. Potrzebne są kolejne, aby odbudować poczucie sprawstwa i możliwości wpływu. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że bardziej na odłożenie wyborów zapracował Jarosław Gowin, niż liderzy opozycji. Zbudowany jestem setkami niezależnych akcji obnażających absurd pandemicznych wyborów. Może właśnie dzięki nim Jarosław Gowin “pękł”. Szkoda, że Koalicja Obywatelska nie umiała tej szansy wykorzystać. Dlatego musimy sami się organizować. Nie mam co się oglądać na opozycyjnych polityków. Energia jeszcze się znajdzie. Potrzebujemy pomysłu. Tu jest największy deficyt. Strategia nie pojawi się sama. Musimy tworzyć obywatelskie think tanki. Musimy odrobić zaległe zadanie domowe.