Pomimo licznych nadużyć i skandali Jarosław Kaczyński wydaje się politycznie nieśmiertelny. Co daje mu taką nadzwyczajną moc? Nie uda nam się tego demona pokonać bez odkrycia jego tajemnicy, bo wszystkie nasze ciosy będą spływać po nim jak woda.
W opowieściach fantastycznych często nadzwyczajne właściwości postaci zaklęte są w jakimś przedmiocie. Sauron w powieści Tolkiena umieścił część swojej mocy w pierścieniu, przez co powiązał z nim swoje istnienie. Pierścień staje się tam przedmiotem ożywionym, który posiada część woli swojego pana, chcąc do niego powrócić. Zabicie Saurona nie kończy się dla niego unicestwieniem, ponieważ część jego duszy zaklęta jest w pierścieniu, z którego ponownie się odradza. Dopiero zniszczenie pierścienia powoduje jego ostateczny koniec.
Rozumiecie, co chcę powiedzieć? Najpierw musimy znaleźć i zniszczyć pierścień Kaczyńskiego, a dopiero potem będzie można pociągnąć go do odpowiedzialności. Inaczej będzie nadal niezniszczalny.
Zasobem zapewniającym polityczną nieśmiertelność Jarosławowi Kaczyńskiemu jest jego twardy elektorat. Prezes całkowicie ignoruje pozostałe grupy społeczne, zachowując się tak, jakby jego sympatycy byli całą Polską. Zresztą innym wprost odmawia miana prawdziwych Polaków, nazywając ich zdrajcami.
Stworzył on coś w rodzaju sekty na skalę całego kraju. Są to osoby odizolowane informacyjnie nie tylko od reszty polskiego społeczeństwa, ale także od reszty świata. Utrzymywane są w poczuciu własnej wyższości, a zewnętrzny świat przedstawiany jest im jako wrogi i zepsuty. Posługują się one własnymi kodami językowymi niezbędnymi do skonstruowania spójnej wizji świata. Lud pisowski utrzymywany jest w wierze i bojowym nastawieniu emocjonalnym przez partyjne media. Jarosław Kaczyński może zrobić wszystko, a następnie się z tego wyłgać, bo w stworzonym przez siebie ekosystemie informacyjnym nie ma miejsca na krytyczne spojrzenie. Tak hoduje on swoją armię Orków.
Nie ma znaczenia, co robi opozycja. Nie ma znaczenia czy jesteśmy zintegrowani, czy rozbici. Nie ma znaczenia, jak bardzo się złościmy i ile osób przychodzi na demonstracje. Nie ma znaczenia, jakie hasła skandujemy. Lud pisowski się tego nie dowie, co czyni Jarosława Kaczyńskiego kuloodpornym. On ma swoją własną wirtualną planetę. My dla nich jesteśmy jedynie jakimiś stworami z koszmarów, które prezes wyciąga spod poduszki, gdy mu jest to do czegoś potrzebne.
Tak jak Saurona można było pokonać dopiero po odcięciu pierścienia od jego właściciela, tak Kaczyńskiego można jedynie pokonać przez odebranie mu kontroli nad umysłami swoich sympatyków. Tę kontrolę może utrzymywać tylko i wyłącznie dzięki odizolowaniu informacyjnemu ludu pisowskiego od reszty świata.
Dla większości z nich jedynym źródłem informacji są kontrolowane przez reżim media. W domach, w pracy i na spotkaniach towarzyskich unika się rozmowy o polityce, bo najczęściej kończą się awanturą. Kaczyński zresztą specjalnie promuje taki styl rozmawiania, aby nie dało się rozmawiać. Rozmowy z funkcjonariuszami PiS nie prowadzą do ustalania faktów, tylko ich głównym celem jest wywoływanie wściekłości po obu stronach. Model ten jest powielany przez społeczeństwo podczas dyskusji z rodziną i znajomymi. Teoretycznie przebywamy w tej samej przestrzeni, ale ze sobą nie rozmawiamy. Pandemia tylko sprzyja odizolowaniu. Spotykamy się głównie w Internecie we własnych bąblach informacyjnych.
Właśnie tę barierę informacyjną nazywam pierścieniem Kaczyńskiego. Bez niej lud pisowski miałby alternatywne źródła informacji, a Kaczyński nie byłby w stanie wyłgiwać się. Przełamując blokadę informacyjną, niszczymy jego pierścień i czynimy go ponownie politycznie śmiertelnym. Bez tego wszystkie nasze akcje będą nieskuteczne.
Nie widzę innej konstruktywnej drogi. Nawet jeśli jakimś cudem nastąpią wcześniejsze wybory, jakimś cudem uda nam się mieć jednego posła więcej i wsadzimy Jarosława Kaczyńskiego do więzienia, to jego duch nadal będzie zaklęty w ludzie pisowskim. Osoby, które od wielu lat nasiąkają mentalnością prezesa, będą jedynie czekać na moment rewanżu. Co, jeśli na tej pożywce nowy prezes odrodzi się w jeszcze bardziej radykalnej postaci? Tak naprawdę Jarosław Kaczyński i tak już jest polityczną reinkarnacją Andrzeja Leppera. Strach pomyśleć jak będzie wyglądało kolejne wcielenie.
Dotychczasowe próby docierania do wyborców PiS nie udawały się. 5 lat temu z poczuciem wyższości ruszyliśmy, aby ich edukować. W odpowiedzi pokazali nam środkowy palec. Nie wyczuliśmy, jak bardzo ich drażniło nasze pouczanie, poczucie wyższości i przekonanie o tym, że wiemy lepiej. Odrzucili nas, bo byliśmy aroganccy. My się na nich obraziliśmy i usunęliśmy z grona znajomych, pogłębiając izolację informacyjną, nieświadomie wpisując się w plan Kaczyńskiego.
Jak zniszczyć pierścień?
Aby zniszczyć pierścień Kaczyńskiego, konieczna jest zmiana taktyki. Praktycznie powinniśmy zachowywać się odwrotnie niż do tej pory.
- Kaczyński potrzebuje wroga, aby integrować lud pisowski. Nie wpisujmy się w jego plan. Nie dajmy się prowokować. Wrogiem jest Kaczyński i jego otoczenia, a nie jego wyborcy. Nie okazujmy im niechęci.
- Zaprzyjaźniajmy się z wyborcami PiS, aby przełamywać blokadę informacyjną. Źródłem mocy Kaczyńskiego jest odizolowanie nas od nich.
- Zmieniajmy język i narrację na: my (opozycja + wyborcy PiS), oni (nomenklatura PiS). Niech Kaczyński ustawia barierki pomiędzy sobą a resztą społeczeństwa, a nie między nami.
- Okazujmy szacunek wobec wartości dla nich ważnych: praktyka religijna, wspólnota narodowa, rodzina itd.
- Miejmy wyrozumiałość dla ich obaw np.: rozmycia się tożsamości narodowej oraz zmiany tradycyjnego modelu życia i ładu społecznego. My mamy tu mniej obaw. Jednak jeśli ktoś się boi pająków, a my nie, to nie musimy tej osoby na siłę wpychać do szafy pełnej pajęczyn.
- Uczmy ich słuchania osób o innych poglądach, dając dobry przykład.
- Pomóżmy rozpadać się Zjednoczonej Prawicy. Oni już mają siebie dosyć. Nie róbmy z siebie wroga, aby mogli się integrować przeciwko nam. Przyjaźnie witajmy uciekinierów. Obiecajmy im łagodne potraktowanie przy rozliczeniach. Surowa kara dla tych, którzy zostaną do końca.
- Nie musimy być łagodni wobec funkcjonariuszy PiS. Nie walczmy jedynie z ich wyborcami. Wobec funkcjonariuszy możemy być bardziej szorstcy.
- Domagajmy się od rządu również załatwienia spraw ważnych dla wyborców PiS, np. ochrony zdrowia, poważania na arenie międzynarodowej itd.
- Obnażajmy fałszywą troskę PiS o swoich wyborców. Przykładowo obecnie nie chodzi im o wypracowanie trwałego rozwiązania w zakresie ochrony praw płodu. Działając w ten sposób, ryzykują odwrócenie tę sytuacji przez kolejnych rządzących.
- Kierujmy się autentyczną troską o tych ludzi, przecież PiS ich wykorzystuje. Oni potrzebują życzliwej pomocy z zewnątrz. Nie proszą o nią, więc nie powinniśmy być nachalni. Powinniśmy mieć jednak życzliwe nastawienie i ramiona szeroko otwarte.
- Oni też mogą mieć w niektórych sprawach rację. Weźmy odpowiedzialność za nasze zaniedbania. Pokażmy im, jak to się robi, bo być może nigdy nie mieli takiego doświadczenia, że ktoś przyznał się i naprawił swoje niedopatrzenia.
Przykład
Przeprowadźmy zatem symulowane manewry polityczne i zastanówmy się, jakby ta strategia mogła wyglądać w obecnej sytuacji kryzysu aborcyjnego.
Przypomnijmy sytuację. Jarosław Kaczyński ma kilka problemów:
- pandemia i dziura budżetowa
- rozpadająca się Zjednoczona Prawica,
- Konfederacja — konkurencja na prawicy,
- Istnieje ryzyko utworzenia koalicji Duda, Gowin, Ziobro, Rydzyk i Konfederacja, co zakończyłoby hegemonię prezesa.
Debata publiczna o pandemii i problemach ekonomicznych jednoczy całe społeczeństwo w złości przeciwko rządowi. Tarcia pomiędzy liderami Zjednoczonej Prawicy powodują wątpliwości wśród sympatyków, co do słuszności dotychczasowej polityki. Konfederacja jest atrakcyjną alternatywą.
Odpalenie zakazu aborcji neutralizuje wszystkie powyższe problemy Kaczyńskiego. Przejmuje on na nowo inicjatywę na prawicy, przebijając swoich konkurentów. Pozostali wychodzą na polityków, którzy dużo gadają i obiecują, ale niczego nie realizują. Kaczyński nie obiecywał, ale za to zrobił. W ten sposób wygrywa wizerunkowo. Temat jest na tyle emocjonalny, że w tym zgiełku giną fakty dotyczące epidemii i ekonomii. Sympatycy PiS nie interesują się problemami prawicy, bo zajęci są obrona kościołów i walką z głośnym oraz bojowo nastawionym wrogiem.
W takiej sytuacji nie ma szansy na zawiązanie się żadnego porozumienia ponad głównym podziałem, w ramach którego można by się od rządu domagać rozwiązań kryzysowych. Co więcej, PiS może opowiadać, że wzrost zachorowań jest spowodowany protestami, a nie zaniedbaniami rządu. Trudno odmówić Kaczyńskiemu przebiegłości. Proszę zwrócić uwagę, jak dużo wysiłku wkłada on w konserwowanie swojego pierścienia mocy — informacyjnej oraz emocjonalnej izolacji zwolenników od przeciwników.
Moc polityczna Kaczyńskiego jest wprost proporcjonalna do różnicy potencjałów pomiędzy biegunami społecznymi.
Im napięcie jest większe, tym bardziej lud pisowski jest gotów powierzyć swój los wodzowi, który ma ich uratować od nas. Tym bardziej też konkurenci do prezesowskiej buławy tracą na znaczeniu.
My nie musimy jednak tańczyć tak, jak choreograf z Nowogrodzkiej sobie tego życzy. Możemy mu to przedstawienie popsuć, dopisując kilka punktów do jego scenariusza.
- Nie pozwolić na przekierowanie uwagi. Przypominać o pandemii i trudnościach ekonomicznych. Pokazywać również, że państwo nie działa w wielu innych obszarach.
- Nie doprowadzać do zwiększenia izolacji i podziałów w społeczeństwie. Nie dać się sprowokować Kaczyńskiemu do wyrażania agresji wobec katolików lub narodowców. PiS jest przyczyną zła.
- Kierować złość przeciwko funkcjonariuszom PiS.
- Pokazywać, że PiS próbuje nas skłócić. Nie chce rozwiązać problemu, tylko go wykorzystać.
- Nie wpisywać się w rolę potwora, którego trzeba unicestwić. Pokazywać, że rozumiemy wartości osób konserwatywnych i pro-life. My też cenimy życie i chcemy je chronić. Widzimy jednak sytuację jako bardziej skomplikowaną.
- Aby rozwiązanie było trwałe, musi być ono zaakceptowane przez większość społeczeństwa. Inaczej prawo w tym obszarze będzie diametralnie zmieniane co dekadę. Musimy pokazywać, że PiS takim gwałtem wyrządza krzywdę również organizacjom pro-life.
- Zaprosić do dialogu organizacje pro-life. Pewnie należy zacząć od dyskusji nad agendą, językiem oraz zasadami debaty.
- W ten sposób my wchodzimy w rolę mediatora, a PiS wizerunkowo jawi się jedynie jako ktoś, kto przeszkadza i próbuje nas użyć. Tę rozmowę możemy toczyć bez PiS (albo nawet bez polityków w ogóle). Tym samym wysyłamy sygnał, że PiS nie jest gospodarzem. Nie wykonuje swojej funkcji moderatora debaty. Obywatele muszą sami o siebie zadbać. PiS utrudnia porozumienie, a właściwie jest zainteresowany brakiem zgody.
- Pokazywać, że nie jest to właściwy czas na tego typu debaty, a PiS wywołując awanturę, zachowuje się nieodpowiedzialnie. Możemy apelować do środowisk pro-life, żeby wspólnie nie dać się PiS-owi wmanewrować w tę nieodpowiedzialną intrygę.
- Nie ma sensu urządzać protestów przeciwko PiS. To tylko nadaje im większą rangę. Zamiast tego można organizować manifestacje skierowane do środowisk antyaborcyjnych z apelem o wspólny wysiłek w rozwiązaniu sporu oraz potępienie intrygi PiS. Niezależnie od tego, jak odpowiedzą, samo wystosowanie takiego apelu ma sens. Chodzi o uczynienie podmiotem środowiska antyaborcyjne i pominięcie pośrednictwa PiS.
Drużyna pierścienia
W ciągu ostatnich 5 lat co chwilę widzieliśmy na ulicy różne wściekłe grupy demonstrantów. Jarosław Kaczyński najczęściej je ignorował, a jeśli jakoś się do nich odnosił, to pogardliwie w celu mobilizacji swoich sympatyków. Nie chodziło o rozwiązanie problemu, tylko upokarzanie samo w sobie. Dokonuje się symboliczny lincz, czyli przemoc z pominięciem prawa, która jest przeżywana jako wymierzanie sprawiedliwości. Udział w tym perwersyjnym akcie buduje poczucie wspólnoty wśród sympatyków PiS.
My niestety coraz częściej mamy ochotę odpowiedzieć w podobny sposób. Prowadzi to jednak do eskalacji, a następnie większego podziału społeczeństwa, które jedynie zwiększa potęgę Kaczyńskiego.
Jak widać moc pierścienia Kaczyńskiego działa również na nas. Tak, jak u Tolkiena, przemienia nie tylko sprzymierzeńców Saurona, ale także poczciwe osoby w zaślepione potwory kierujące się prymitywnymi żądzami. Niewielu jest takich Frodo Bagginsów, którzy potrafią się jej oprzeć. Z tego powodu w polskich warunkach nie uda się pewnie zebrać drużyny pierścienia. Obawiam się, że stworzymy raczej hordę Gollumów, a Kaczyński będzie dalej władał naszymi ciałami i umysłami, umiejętnie podrzucając nam tematy do emocjonowania się.
Przy okazji pozdrawiam z USA, gdzie właśnie żegnamy Donalda Trumpa, a po nowym prezydencie spodziewamy się reintegracji społeczeństwa.
P.S.
Tuż przed publikacją tego tekstu wysłuchałem apelu Piotra Zygarskiego wzywającego do strajku generalnego. Inicjatywa bardzo mi się podoba, ponieważ zawiera większość elementów, o których tutaj pisałem:
- Łączy wszystkich niezależnie od dotychczasowych preferencji politycznych w buncie przeciwko rządowi.
- Apeluje o brak wewnętrznych konfliktów. Przykładowo nawołuje, aby traktować Podhalan, którzy tradycyjnie głosują na PiS, z większym szacunkiem.
- Wróg jest jeden. Atakuje nomenklaturę PiS. Nawołuje do wywoływania z imienia i nazwiska lokalnych polityków PiS, którzy nie pomagają ludziom w trudnej sytuacji ekonomicznej ze względu na COVID.
- Przejmuje inicjatywę — to nie Kaczyński decyduje, o czym będziemy dyskutowali.
- Adresuje bardzo konkretne i aktualne problemy: hotelarzy, restauratorów, kierowców autobusów, przewodników turystycznych, fryzjerów, taksówkarzy itd. Te problemy mają wszyscy — również osoby, które głosowały na PiS. Istnieje szansa, aby stworzyć z nimi koalicję przeciwko rządowi. Musimy jedynie przypilnować, aby debata publiczna toczyła się wokół tych problemów.
- Jest przyjacielski wobec „zwykłych ludzi”, wśród których są również wyborcy PiS. Natomiast jest bardzo szorstki wobec funkcjonariuszy reżimu.
- Trafia w dobry moment, gdy PiS blokuje zatwierdzenie budżetu europejskiego oraz pomocy finansowej dla Polaków, którzy ucierpieli z powodu pandemii.
Może jednak drużyna pierścienia się zbierze. Będę wysłuchiwał tętentu koni.