Ta historia jest wynikiem mojej pracy nad Sutrą Diamentową. Moją intencją było powiedzieć o tych samych treściach w zupełnie inny sposób. Zamiast upraszczać skomplikowany świat, starałem się skomplikować prosty.
Piasek był wszędzie. Sięgał aż po horyzont, we wszystkich kierunkach, w jakich podróżowali ludzie. Ludzie tam mieszkający byli bardzo szczęśliwi. Cały dzień spędzili, ślizgając się po piasku i budując zamki z piasku.
Pewnego dnia błąkający się człowiek odkrył na wydmach stertę wiader. Nikt nie wiedział, skąd się wzięły. Ludzie szybko zaczęli używać ich do zabaw w piasku. Kiedy załadowali wiadra, piasek w środku wyglądał jakoś inaczej. Wiedzieli, że to ten sam piasek. Sami go tam to nasypali. Wyglądał on jednak inaczej. Trudno powiedzieć dokładnie dlaczego. Ilość piasku w wiadrach była ograniczona, natomiast tego drugiego wszędzie było w dowolnej ilości. Może dlatego piasek w wiadrach wyglądał tak wyjątkowo.
Bardzo szybko ludzie zaczęli go pożądać. Początkowo próbowali namówić innych, aby im go przekazali, ale wkrótce nikt nie chciał dawać go za darmo. Zaczęto więc wymieniać piasek w wiaderkach na różne usługi. Czasami nawet kradli go sobie nawzajem. W końcu nawet toczyli otwarte wojny o te wiadra piasku. Nie byli już szczęśliwi.
Jedna z osób nazywała się Sandy. Chciała być najbogatszą osobą we wsi i mieć jak najwięcej wiader. Myślała, że wtedy będzie mogła zdobyć wszystko, czego zapragnie. Dzięki temu czułaby się całkowicie wolna i nie ograniczałby ją brak wiader. Dokuczało jej, że zawsze było coś, na co nie mogła sobie pozwolić. Postanowiła wyjechać, mając nadzieję, że za wioską znajdzie więcej wiader piasku.
Szła długo. Nikt ze wsi nigdy nie dotarł tak daleko. Była zmęczona i wściekła. Kiedy już miała się poddać, zauważyła osobę ślizgającą się po piasku. Wszędzie było też wiele zamków z piasku. Niektóre z nich były nowe, inne starsze, a niektórych zamków już prawie nie było.
- Cześć, jestem Sandy. Jak masz na imię?
- Nie mam imienia.
- Wyglądasz na szczęśliwego.
- Jestem szczęśliwy.
- Chciałabym być taka szczęśliwa.
- Możesz.
- Nie sądzę. Nie mam wystarczającej ilości wiader, więc nie mogę kupić wszystkiego, czego potrzebuję. Moje życie jest udręką.
- Nie potrzebujesz żadnych wiader. Możesz mieć tyle piasku, ile chcesz i kiedy chcesz.
Sandy była zdezorientowana. Nie wiedziała, co powiedzieć.
- To brzmi fantastycznie. Ale powiedz mi, ile wiader potrzebuję, żeby to osiągnąć?
- Nie potrzebujesz żadnych wiader. Już to masz.
- Hmm – Sandy otworzyła usta i ponownie je zamknęła.
- Osoba bez imienia zauważyła, że Sandy widziała tylko wiadra i była ślepa na cały piasek dookoła.
- Musisz znaleźć wiadro zwane „wszystko zawierającym” wiadrem.
- Gdzie go szukać?
- Aby znaleźć wiadro zawierające wszystko, musisz zrobić tylko jedną rzecz i tylko w ten sposób możesz je zdobyć.
- I co to jest?
- Musisz zapomnieć o wszystkich wiadrach. Jeśli to zrobisz, uchwyt wiadra zawierającego wszystko sam wsunie się w twoją dłoń. Nie jest to łatwe, bo trzeba też zapomnieć o wszystko zawierającym wiadrze.
Sandy pomyślała przez chwilę, a potem powiedziała ze złością:
- Nigdy nie słyszałem czegoś bardziej absurdalnego! Nie będę w stanie nic zrobić. Lepiej, abym zapomniała o Tobie.
Odwróciła się na pięcie i wróciła do swojej wioski, gdzie żyła długo i umarła nieszczęśliwa.
Jeśli nie podoba Ci się zakończenie tej historii, nie oglądaj się na mnie, aby je zmienić. Tak naprawdę tylko od Ciebie zależy, czy zakończy się ona inaczej. Nie czekaj na nikogo. Nie potrzebujesz do tego żadnych wiader. Po prostu ciesz się. Ślizgaj się po piasku i buduj zamki.
Dla mnie to tekst o poczuciu wartości a raczej o braku (idei braku) wynikającej z lęku. Lęku jako zaprzeczeniu bezpieczeństwa i szukaniu tego bezpieczeństwa na zewnątrz. Bezpieczeństwo i pełnia jest. Wynika z tego kim jesteśmy. Jak jednak przekonać umysł aby dał odetchnąć? Może po prostu uśmiechnąć się i przytulić siebie gdy pojawi się jakakolwiek niemiłująca myśl? Być może umysł potrzebuje treningu? Być może jest to takie proste… Być może zawsze istniał wybór jakich myśli pragnę się trzymać…