Podróż w głąb umysłu jest fascynującą przygodą. Niestety, łatwo się rozkojarzyć i zawędrować nie tam, gdzie się chce, lecz tam, gdzie kierują nas różne przyjemności. Wielokrotnie podejmujemy wysiłki, aby coś zmienić w swoim życiu. Kończymy najczęściej na kanapie z pilotem w ręku. Pragnę się tutaj podzielić technikami sprzyjającymi koncentracji.
Opisuje tutaj moje doświadczenia związane z realizacją projektu uspokajania świata oddechem. Zachęcam do zapoznania się z nim oraz z instrukcją. Łatwiej będzie zrozumieć, po co i jak to robię.
Całe przedsięwzięcie jest moim wkładem w próbę ograniczenia szerzącego się na świecie niepokoju związanego z pandemią COVID-19. Od 27 marca 2020 postanowiłem codziennie wykonywać przynajmniej sto oddechów z intencją ukojenia światowego niepokoju. Od tego czasu, razem z osobami, które się przyłączyły, wykonaliśmy ponad 40 tys. uważnych oddechów.
Moje doświadczenia
Oryginalna instrukcja tradycyjnej techniki liczenia oddechów poleca, aby liczyć po cichu. Po doliczeniu do 10 należy ponownie zacząć od 1. Mnie ta praktyka jednak nie wychodziła. Główną przeszkodą był spadek motywacji i odpuszczanie sobie ćwiczenia, aby nacieszyć się przychodzącymi myślami. Postanowiłem poeksperymentować. Nie miałem i tak wiele do stracenia.
Liczenie do 365
W tradycyjnej metodzie liczenia oddechów po pogubieniu się należy spokojnie powrócić do liczenia od jeden. Postanowiłem liczyć do 365. Zauważyłem, że bardziej się pilnuję, bo zaczynanie od początku było dotkliwsze. Nie chciałem tracić już nagromadzonego wysiłku. Tak naprawdę nic nie traciłem oprócz własnej pychy, ale było to nieprzyjemne, a nieprzyjemnych rzeczy odruchowo się unika. Postanowiłem to wykorzystać.
Podobny rezultat można by uzyskać, niosąc miskę wypełnioną po brzegi płynem. Gdy się rozkojarzymy, to płyn się zwykle wylewa.
W starożytnej Azji ludzie praktykowali naprzeciwko swoich mieczy, w taki sposób, że rozkojarzenie zakończyłoby się śmiercią. To dopiero musiała być motywacja! Nie słyszałem jednak, aby ktoś w ten sposób zginął. Starożytni mieli jednak łatwiej, ponieważ nie żyli w czasach Internetu i mediów społecznościowych, które trenują nas w podążaniu za chwilową przyjemnością.
Słyszałem natomiast o już współczesnej praktyce w Indiach polegającej na tkaniu liny, na której później tkacz jest wciągany na szczyt góry. Tam podobno zdarzały się wypadki śmiertelne. Wystarczy chwila nieuwagi, aby osłabić linę w jednym miejscu i tu właśnie ona pęka. (Mam nadzieję, że nie czytają tego ambitni managerowie odpowiedzialni za kontrolę jakości w polskich fabrykach. Nie wszystkie azjatyckie rozwiązania się u nas przyjmą.)
Liczenie co trzy
Roshi Chozen Bays – jedna z najbardziej doświadczonych nauczycielek medytacji w USA – powiedziała mi, że czasami liczy co trzy np. 1, 4, 7, 10 itd. W moim przypadku sposób ten aktywował różne mentalne nawyki inżyniera, dlatego postanowiłem poszukać pogłębienia uważności w innych obszarach.
Liczenie na głos
Tradycyjna metoda zaleca liczenie w myślach, ponieważ inaczej osoby praktykujące przeszkadzałyby sobie nawzajem. Ja często praktykuję sam, dlatego nie jest to przeszkodą. Liczenie na głos przestaje już być aktywnością wewnętrzną i staje się zewnętrznym działaniem, które łatwiej można obserwować, a zwłaszcza łatwiej zauważyć, kiedy ono zanika. W myślach łatwiej też jest być mniej starannym, bo nikt tego nie zauważy i nas nie oceni.
Nagrywanie
Skoro boimy się oceny, to dlaczego by tego nie wykorzystać? Z tego powodu zacząłem nagrywać swoje liczenie. Nagranie pozostaje. Można go odsłuchać. Nie jest ulotne jak słowa rzucane w eter. Poczułem, że pojawia się też trema. Na szczęście nie była zbyt wielka, bo inaczej obawa przed tym, jak wypadnę, tworzyłaby myśli, które przejęłyby kontrolę nade mną. Poziom motywacji powinien być optymalny. Za niski lub za wysoki nie przynosi tak dobrych rezultatów.
Udostępnianie nagrań
Nagrywanie dla siebie wydawało mi się trochę dziwaczne, bo po co się starać skoro i tak tego nikt nie będzie słuchał. Postanowiłem nagrywać z intencją, że kiedyś te nagrania udostępnię. Nie wiedziałem jeszcze jak, ale je zbierałem. Wtedy też zaczął mi się pojawiać pomysł projektu “Liczenia dla pokoju”. Było to na początku 2019 roku. Krótko później zmieniłem swoją praktykę na inną i zarzuciłem liczenie oddechów w tej formie.
COVID-19
Do pomysłu wróciłem po wybuchu pandemii. Przebywałem akurat w Great Vow Zen Monastery, gdzie zastanawialiśmy się, co konstruktywnego można by zrobić w tej sytuacji. Pomyślałem, aby powrócić do praktyki liczenia oddechów i uczynić ją dostępną dla innych.
Zobowiązanie
Najpierw jednak chciałem sprawdzić, czy sam dam radę być systematycznym. Postanowiłem codziennie liczyć 100 oddechów. Po tygodniu byłem gotowy, aby zaprosić innych.
Społeczność
Zbudowałem stronę internetową oraz ogłosiłem akcję w mediach społecznościowych. Przyznam się, że nie oczekiwałem odzewu. Moją główną intencją było poinformowanie znajomych, dzięki czemu czułem się bardziej zmotywowany. Udostępniłem też swoje nagrania, co zmobilizowało mnie do większej staranności. No i teraz nie mogłem sobie już tak łatwo odpuścić, bo byłby wstyd.
Równocześnie miałem nadzieję, że moja akcja może wydać się innym inspirująca i może kiedyś podejmą się czegoś podobnego. Również świadomość, że jest ktoś taki, kto wykonuje taką praktykę, jest już kojąca. Dokładnie z tego samego powodu też piszę ten tekst.
Generalnie byłem gotów kontynuować samodzielnie, lecz po pewnym czasie niektórzy moi znajomi zaczęli liczyć ze mną. Bardzo mnie to ucieszyło. Obecnie jest nas 9 osób, z czego 7 zadeklarowało się liczyć codziennie. Z nimi jest mi dużo łatwiej. Bez nich nie byłbym w stanie być tak systematycznym.
Globalny licznik oddechów
Aby motywować ludzi do wspólnego wysiłku, założyłem stronę internetową z globalnym licznikiem oddechów, na której wszystkie policzone oddechy uczestników są zsumowane i każdego dnia można sprawdzić, ile ich było. Licznik ten uświadamia nam, że wykonujemy tę praktykę we wspólnym celu.
Im dłużej się medytuje, tym bardziej widoczne staje się, jak bardzo jesteśmy ze sobą połączeni. Jako ludzkość tworzymy jeden wspólny organizm. Gdy boli mnie lewa ręka, to ja cały jestem w dyskomforcie. Podobnie, gdy nawet jedna osoba cierpi, to na bardzo subtelny sposób całe społeczeństwo tego doświadcza. Niestety my – ludzie zachodniej kultury – trenujemy się w izolowaniu i uodparnianiu na doświadczenia.
Przesuwanie licznika do przodu pobudza też ambicje. Moim celem nie jest jej rozwijanie, ale skoro już mamy taką cechę, to można ją wykorzystać w konstruktywnym celu.
Stały czas i stałe miejsce
Osoby, które liczą oddechy regularnie, zwykle robią to o stałej porze i w tym samym miejscu. Zbudowanie takiego nawyku powoduje, że do ćwiczenia podchodzi się jak do każdej rutynowej czynności. Wykonywanie tej praktyki w przypadkowych momentach wymaga dodatkowego wysiłku organizacyjnego i łatwo jest sobie odpuścić lub zapomnieć.
Liczenie na żywo
W ramach eksperymentu spróbowałem liczyć oddechy przed kamerą internetową, która udostępniała transmisję na żywo. Poziom tremy był trochę wyższy, ale też i wyższa była motywacja, aby być obecnym z każdym oddechem. Ważne stawało się nie tylko, aby się nie pomylić, ale także sama obecność podczas liczenia.
Osoby, które mnie oglądały, twierdziły, że było to pomocne. W pewnym sensie mogliśmy robić to razem.
Podsumowanie
Podróż w głąb własnego umysłu jest niesłychanie ciekawą przygodą. Bardzo trudno jest podążać we właściwym kierunku, ponieważ tak wiele rzeczy próbuje nas rozproszyć. Aby się przed tym zabezpieczyć, musimy sobie stworzyć specjalne warunki sprzyjające skupieniu. Pragnąłem się tutaj podzielić moimi doświadczeniami i trikami, jakie stosuję.
Podobna koncentracja jest potrzebna przy praktycznie każdej skomplikowanej czynności. Skupienie bardzo pomaga w pracy zawodowej lub realizacji prywatnych inicjatyw.
Od kiedy praktykuję różne techniki koncentracji, bardzo zmieniła się moja wydajność w pracy. Zmieniłem też sposób pracy. Zwykle zaczynam od przygotowania przestrzeni do wykonania zadania. Sprzątam ją i organizuję.
Łatwiej jest wykonać zadanie, gdy ma się dobre narzędzia. W projekcie kojenia świata oddechem rolę narzędzi odgrywają wszystkie wymienione powyżej przeze mnie elementy. One przytrzymują mój umysł, aby nie uciekał na boki.
Zapraszam również Ciebie do przyłączenia się i wykonania choćby 10 uważnych oddechów. Z przyjemnością dodam je do naszego globalnego licznika. Zapoznaj się z instrukcją liczenia oddechów.
Jeśli zastanawiasz się po co to robić i jak to może komukolwiek pomóc, polecam wyjaśnienie w artykule Projekt uspokajania świata oddechem.
Zapraszam również na główną stronę projektu Kojenie świata oddechem.