Niepokój rozprzestrzenia się ostatnio szybciej niż COVID-19. Aby spowolnić wirusa, przebywam w kwarantannie. W podobny sposób chcę przeciwdziałać rozprzestrzenianie się niepokoju. Postanowiłem, że od 27 marca 2020 będę codziennie wykonywał przynajmniej sto oddechów z intencją ukojenia światowego niepokoju. Od tego czasu razem z osobami, które się przyłączyły, wykonaliśmy ponad 40 tys. uważnych oddechów. Chcę się podzielić swoim doświadczeniem oraz opisać zasadę działania projektu.
Liczenie jest starą, sprawdzoną i prostą metodą. Koncentracja na oddechu aktywuje przywspółczulny układ nerwowy. Wpływa ona na metabolizm, w sposób, który utożsamiamy z rozluźnieniem. Spróbuj sam, a zauważysz, że stajesz się bardziej rozluźniony, ale równocześnie też bardziej obecny.
Emocje rozprzestrzeniają się w podobny sposób do wirusa. Jeśli jesteśmy w otoczeniu kogoś zdenerwowanego, naturalnie zaczynamy czuć napięcie i zwiększa się prawdopodobieństwo, że zareagujemy obronnie lub agresywnie. Podobnie w towarzystwie osób wesołych, spontanicznie stajemy się radośni.
Niektóre osoby specjalizują się w “zarażaniu” innych określonymi emocjami. Marudy wysysają z nas energię. Upierdliwcy nas irytują. Wesołkowie nas rozweselają. Dusze towarzystwa dają nam poczucie akceptacji. Nauczyciele nas pouczają i wprowadzają w kompleksy. Opiekunowie dają nam poczucie bezpieczeństwa. Bandyci nas zastraszają. Panikarze wzbudzają w nas lęk itd.
Procesu rozsiewania emocji nie da się powstrzymać. Oddziałujemy nie tylko na swoich rozmówców, ale także na osoby postronne. Często wystarczy jedynie na kogoś spojrzeć, aby empatycznie poczuć jego emocje i im ulec. Przenikają one na odległość przez telefon i Internet. Nawet bezpośrednia interakcja nie jest potrzebna. Wystarczy zobaczyć połamaną ławkę lub zdemolowany przystanek autobusowy, aby poczuć czyjąś agresję.
Najczęściej emocje innych przyjmujemy nieświadomie, dlatego nie możemy tego procesu kontrolować. Nie możemy też postanowić, że nie będziemy na nikogo wpływać. Unikanie kontaktu lub usztywnianie się może być odebrane jako oziębłość. Niedziałanie jest niemożliwe.
Jedyne, o czym możemy zdecydować, to o rodzaju rozsiewanych emocji. Bardziej się opłaca rozprzestrzeniać dobre emocje. Jeśli urządzisz piekło swojej rodzinie, to bardzo szybko sam się w nim znajdziesz. Rodzina szybko odda Tobie “ten prezent” z powrotem – zwykle też coś od siebie doda. Emocje są jak gorący kartofel, który próbuje się komuś podrzucić. Wyzłoszczenie się na kogoś i zdenerwowanie go nas uspokaja. Niestety, często ten “gorący kartofel” do nas wraca. W podobny sposób otoczenie bliskich miłością i opieką także powraca do nas. Możesz wybrać, w jakim środowisku chcesz żyć, bo to ty je kształtujesz.
Nie wystarczy postanowić, że od dzisiaj będę dobrym człowiekiem. Decyzja taka jest kluczowa, lecz aby się ona wypełniła, trzeba poddać się właściwemu treningowi. Liczenie oddechów ma taki potencjał, bo “przy okazji” pozwala przyglądać się procesowi rodzenia się w nas emocji i ich ekspresji. Stajemy się ich bardziej świadomi i możemy pokierować energię psychiczną w bardziej konstruktywny sposób.
Zapraszam do przyłączenia się i wykonania choćby 10 uważnych oddechów. Z przyjemnością dodam je do naszego globalnego licznika, który znajduje się na głównej stronie projektu Kojenie świata oddechem. Instrukcję znajdziesz w tym artykule.
Przeczytaj również o moich doświadczeniach związanych z tą techniką. Dzielę się tam radami, jak zbudować motywację do wykonywania zaplanowanych ćwiczeń.